Z czego można zrobić pudding? Z mleka? Mąki? Nuuuuda. W Turcji można zjeść pudding z… kurczaka. Z kurzych piersi dokładniej. Nie ma on ani grama mięsno-kurzego smaku. Zwykły, słodki budyń. Pudding znaczy się. No może mniej delikatny (konsystencja przypominająca budyń z nie do końca rozmieszaną mąką. Nosi to nazwę tavuk göğsü i jedliśmy to w Alanyi w lokalu o nazwie Hasan Usta.
Zjedliśmy też pudding w wersji zapiekanej czyli fırın sütlaç – całkiem przyzwoity, smakował jak budyń ze skórką. W menu było też kilka standardowych pozycji typu creme caramel, ale my zjedliśmy to, co nas wprawiło w zdumienie. Ogólnie szału nie było, żaden z puddingów nie wprawił mnie w zachwyt, ale to dlatego, że nie jest to mój ulubiony rodzaj deseru. Ale jeżeli lubicie słodkie budynie czy puddingi, to na pewno warto wydeptać ścieżkę do Hasan Usta. A jeśli zdziwiły was żółte zdjęcia, to na miejscu zobaczycie to samo. Żółta markiza sprawia, że wszyscy goście wyglądają jakby się wyrwali z oddziału chorób wątroby. Na smak puddingów to na szczęście nie wpływa.
A jeszcze jedno. Do puddingów dodają keczup. Znaczy paczkę, która tylko wygląda jak porcja keczupu (po deserze z kurczaka można się spodziewać wszystkiego), na widok której na naszych twarzach wymalowało się wyraźne WTF?. Na szczęście były to orzeszki.