Prezenty, prezenty. Jak ja lubię prezenty. 🙂 Tym razem prezentem okazał się być syrop klonowy, który przyleciał do nas prosto z Kanady. Zresztą syrop klonowy chyba zawsze jest z Kanady, nawet jeśli kupiony w Polsce, ale ten przyleciał specjalnie dla nas i bardzo nas ucieszył smakiem i objętością (1litr!) W porównaniu z tym, czego miałam okazję próbować w Polsce, nasz darowany syrop jest delikatniejszy w smaku, mniej słodki, a bardziej leśny. Pewnie tu chodzi o posmak klonu, który przez nas – klonowych laików – został już określony jako aromat gałęzi i futerka… 😉 Cóż, oby kanadyjskie wiewiórki miały czyste futerka. Syrop jest pyszny. Polecamy. 🙂
TropicieleSmaku.pl