Być w Turcji i nie zjeść kebabu? Toż to byłby prawdziwy skandal. I wstyd. I hańba. Nam udało się przypadkiem trafić na całkiem niezłe miejsce, w którym można zdobyć naprawdę dobry kebab. Przypadkiem, bo najpierw zaryzykowaliśmy i zjedliśmy tam w ciemno, a później dokładnie to samo miejsce zostało nam polecone przez zaufaną osobę. Wracaliśmy tam podczas naszego pobytu wielokrotnie.
O tureckim kebabie i tym, czym różni się od polskiego (znaczy tureckiego, ale jednak polskiego) można przeczytać na wielu stronach głównie poświęconym podróżom do Turcji. Byliśmy więc przygotowani na brak sosów i używanych w naszym kraju surówek. Byliśmy też przygotowani na szeroki wybór spośród różnych rodzajów kebabu. Jak wiadomo w naszym kraju najczęściej spotyka się wątpliwej jakości döner kebab z kurczaka.
Na pierwszy ogień poszedł kebab w bułce, a dokładniej w tureckim placku. W środku placka jest przepyszna mielona jagnięcina o delikatnym, wspaniałym smaku. Oboje lubimy jagnięcinę i oboje przyznaliśmy, że w naszym kraju ciężko dostać to mięso o tak wysokiej jakości i tak delikatnym smaku. Poza jagnięciną były tam również kawałki pomidora, cebuli i… natka pietruszki – co wzbudziło mój absolutny zachwyt i skradło serce, mimo iż całość zapakowano w papier i worek foliowy (sic!) Zresztą szybko okazało się po co ten worek. Gdyby nie on, pobrudzilibyśmy się pewnie do kolan.