Mam puste słoiki, których trzeba pilnować żeby się nie rozbiegły po mieszkaniu. One pewnie mają jakąś szczątkową inteligencję i dlatego można je spotkać w różnych zakamarkach domu. Pomyślałem więc, że coś do nich wsadzę i nie będą takie aktywne. W wyniku nieplanowanej wizyty w zaprzyjaźnionym mięsnym, zachęcony miłym – Pan wejdzie, bo mi fajne mięso przywieźli – wszedłem w posiadanie łopatki wieprzowej, kawałka wołowiny i surowego boczku. Taki zestaw mojej kobiecie nie mówił nic, a mnie mówił wszystko, a dokładniej: kiełbasa w słoiku!!!
No dobra, ale skąd przepis? Postanowiłem się poświęcić dla dobra ludzkości i zadzwoniłem do TEJ, KTÓREJ IMIENIA SIĘ NIE WYMAWIA czyli do swojej rodzicielki. Trafiłem na jej dobry humor (co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że wyjątkowo nie ciska gromami w ten ziemski padół, ani nie planuje końca świata) i poznałem dokładny przepis na coś, co pamiętam z mojego dzieciństwa. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
– Niech mówi, co potrzebuje? – ton głosu nie pozostawił złudzeń, że to będzie miła rozmowa.
– Sługa uniżony pada do nóżek i z taką pewną nieśmiałością chciałby prosić o uchylenie rąbka tajemnicy i poznanie rodzinnego przepisu na kiełbasę w słoiku – wydukałem licząc na odrobinę łaski.
– Po co chcesz to robić? Przecież jak znajdę czas to ci zrobię. Dawno nie robiłam, ale ci zrobię. Czasu też nie mam, ale skoro muszę, to ci zrobię.
– Nie, nic nie musisz. Sam chciałbym zrobić, bo mam mięso…
– No to przywieź mięso ja zrobię – nie czekała nawet aż dokończę zdanie i dodała: – Nie mam czasu, ale poświęcę się i zrobię. Bo ty jak zwykle zepsujesz.
– Wystarczy przecież, że podasz przepis i sam zrobię.
– A jak ci się nie uda? To co wtedy? Szkoda by było, żeby mięso…
– Uda się, podaj tylko ten przepis, bardzo proszę – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
– Ale tam nie trzeba się dokładnie trzymać ani składników, ani ilości – stwierdziła już obrażona.
– No dobrze, podaj mi proszę przepis. Może być ogólny.
– Trawa urosła, a sąsiedzi już skosili – weszła mi jak zwykle w słowo.
– Przyjadę i skoszę, podaj proszę przepis.
– I tak ci nie wyjdzie – westchnieniem obwieściła moją jakże pewną klęskę. – Szkoda tylko mięsa, ale niech ci będzie. Weź mięso…
Tym oto sposobem poznałem przepis. Musicie przyznać, że dla dobrego jedzenia jestem w stanie na wiele poświęceń. Opłaciło się, bo ta kiełbasa naprawdę rządzi.
Składniki:
- 1 kg mięsa wieprzowego – może to być łopatka. Może też to być, jak w moim przypadku, trochę wieprzowiny, trochę wołowiny i odrobina boczku. Ważne – mięso musi być surowe!
- 1 łyżeczka soli kuchennej
- 1 łyżeczka majeranku
- 1 łyżeczka pieprzu mielonego
- 3 ząbki czosnku
- 1 szklanka wody
- 1 łyżeczka żelatyny
Sposób przygotowania:
1. Mięso płuczemy, kroimy na mniejsze kawałki i mielimy w maszynce na sitku o grubych oczkach (użyłem sitka z oczkami 7 mm).
2. Do zmielonego mięsa dodajemy posiekany czosnek, sól, majeranek, pieprz i wlewamy wodę z rozpuszczoną żelatyną. Całość mieszamy/masujemy przez przynajmniej 5 minut.
3. Wymieszaną masę wkładamy do umytych słoików na 2/3 ich pojemności. Ugniatamy mięso żeby nie było w środku powietrza.
4. Zakręcamy szczelnie słoiki wyparzonymi nakrętkami i wsadzamy do garnka z wodą (woda powinna sięgać do wysokości mięsa). Gotujemy wodę i kiedy zacznie wrzeć, zmniejszamy płomień pod garnkiem i parzymy wszystko przez 1 godzinę. Po godzinie wyłączamy ogień i całość zostawiamy, nie wyjmujemy słoików.
5. Na drugi dzień powtarzamy proces. Doprowadzamy wodę do wrzenia, zmniejszamy ogień i przez godzinę parzymy. Jeszcze ciepłe słoiki wyjmujemy i układamy dnem do góry. Kiedy wystygną, odwracamy je i możemy schować do lodówki.
Porady do przepisu:
1. Gotowe słoiki z kiełbasą powinny być przechowywane w lodówce. Można je przetrzymywać przez 3 – 4 miesiące.
2. Kiełbasę można jeść już następnego dnia. Lecz najlepsza jest po spędzeniu kilku tygodni w lodówce.
3. Kolor nie będzie tak różowy, jak w sklepowych konserwach, bo dodajemy zwykłą sól zamiast peklosoli.
4. Jeśli użyjesz więcej mięsa trzeba wydłużyć czas gotowania. Przy 1 kg mięsa wystarczy godzina, przy 2 kg potrzeba 1,5 godziny itd.
5. Dzięki dodaniu żelatyny w słoiku pojawi się apetyczna galaretka.
6. Kiedy zaraz po pasteryzacji któraś z zakrętek jest wypukła, trzeba ją wymienić i raz jeszcze przeprowadzić pasteryzację. Można też zjeść taką konserwę od razu. Jeśli jednak taka sytuacja ma miejsce po dłuższym czasie przebywania kiełbasy w lodówce – wyrzuć ją! Nie ryzykuj.