K:Tytuł wbrew pozorom nie oznacza przystojnego księdza bo szczerze mówiąc w Watykanie nie widziałam ani jednego. Księdza, nie ciacha. Ciacho było, ale prawdziwe, do jedzenia. I było bardzo dobre. Dobre ciacho w towarzystwie dobrej kawy. A wszystko to w naprawdę rozsądnej jak na rzymskie warunki cenie, czego się nie spodziewaliśmy, po wydaniu 30 euro na bilety do Muzeów Watykańskich.
Myśleliśmy, że skoro zwiedzanie muzeów zajmuje kilka godzin, a kawiarnia w środku jest jedna, to ceny niskie nie będą. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, ze kawa kosztuje zaledwie 1 euro, a ciastko niewiele więcej. Tym bardziej, że dzień wcześniej postanowiliśmy wypić kawę w jednej z kawiarenek z dala od centrum i zamiast 3 euro zapłaciliśmy 8! Wszystko dlatego, że postanowiliśmy usiąść przy stoliku, więc do ceny kawy doliczono nam obsługę… Po tym incydencie spodziewałam się już wszystkiego. 😉
Watykan nas pod względem kawiarnianych cen naprawdę zaskoczył. I polecamy, bo ciastko było smaczne, a kawa może nie sprosta oczekiwaniom największych smakoszy, ale dla podróżników, którzy wstali wcześnie i mają w planach wielogodzinne zwiedzanie była wybawieniem. Nawet ten plastikowy talerzyk i sztućce mnie nie zraziły.
M:Dobra kawa, smaczne ciastka i jest gdzie usiąść. Wystarczy tylko z kawą zejść poziom niżej. Tam są stoliki. W kawiarni mamy samoobsługę – podadzą Wam wszystko przy ladzie, a dalej radź sobie sam. Najpierw jednak trzeba zamówić, ale nie bójcie się tego, z obsługą porozumiecie się w dowolnym języku. Jak zresztą wszędzie. Człowiek się nagada, złoży zamówienie i tylko czasem go od tego mówienia ręce bolą 😉 Jak będziecie przelotem w Watykanie zajrzyjcie do tej kawiarni. Warto.